Tu trafiasz w dziesiatke z tym US poniewaz on drzy na samo wspomnienie, szepcze rozgladajac sie dookola ...Cyrk! Czuje sie jak na kiepskim filmie kryminalnym. U nas RC tez nam daje wycisk (kazdy kwiecien to nerwowka, ze nie zdazysz przed koncem miesiaca) ale ludzie nie podchodza do tego jak diabel do swieconej wody.Tak wiec z cala pewnoscia skorzystam.
Jajmar! I tu zaczynaja sie schody. W kwestii kleju to rzeczoznawca twierdzi ze zeszlo ok 70kg.
Co do fugi to kafelki 33,3x33,3 na podlodze a na scianie 30X25 I fugi ok 4mm. I tutaj juz wiem ile zeszlo fugi. Mam natomiast problem z tynkiem maszynowym? co to takiego? Codziennie wieczorem jechalam z nimi do Castoramy, oni kupowali rzeczy ktore potem zabierali ze soba, a ja po oplaceniu rachunku, wracalam do domu. I tak kuedys kupilam 75kg tynku. Na gorke doszlo 8 opakowan silikonu. No wlasnie! po co ten silicon? Biala masa szpachlowa - 3 worki po 25kg, gips 1 worek (chyba 30kg). Ja wszystko kupowalam
pod dyktando poniewaz nie myslalam ze zostana mi jeszcze przedstawione rachunki ktore tak horendalnie podniosa zuzycie materialow, a przez to koszt remontu.
Bede wdzieczna jesli mi ktos napisze jak to jest z tym silikonem. Rzeczoznawca twierdzi ze poszlo 390ml czyli 1,5 op. a na co reszta?Z tym zgłoszeniem gościa do US to chyba nie jest tak różowo, jak nie prowadzi działalności - no chyba, że udowodnisz im, że nie wiedziałaś, że to wszystko "na czarno"
Co do rozliczenia: ewidentnie chce Cię naciągnąć....ja na Twoim miejscu zapłacił bym kwotę jaką ustaliiście na początku, ale pomniejszoną o nadwyżkę zużytych materiałów no i oczywiście bez bzdur typu: młot itp.
Mówię o szefie tej firmy, bo zakładam, że pracownicy raczej nie mieli za dużo do powiedzenia. Ja kilka lat robiłem w budowlance, zwłaszcza przy wykończeniówce i trochę liznąłem tego tematu.
Po pierwsze co z umową? Czy była tylko ustana czy na papierze? Jeżeli spisywaliście umowę, to co w niej jest? Po drugie, żeby ocenić co było zrobione i ile potrzeba było materiału, najlepiej będzie wiedział ktoś z praktyką, doświadczeniem i najlepiej zaufany. Wtedy na miejscu powie Ci, czy tynk, pustaki i inne rzeczy były niezbędne do wywiązania się z umowy. Myślę, że rzeczoznawca jako teoretyk, dobrze tego nie zrobi i jedynie przed sądem może się przydać. No i co z fakturą?
Wszelkie zniszczenia powinnaś zabezpieczyć, spisać, zrobić fotografię i oszacować. Szkoda, że te dywany wyrzuciłaś, bo były by jako corpus delicti. Pomieszczenia owi "fachowcy" powinni zostawić w stanie takim jak je zastali(przynajmniej). Za sprzątanie po nich powinnaś również domagać się jakiegoś zadość uczynienia
wuko Warszawa.
Narzędzia teoretycznie powinna firma mieć swoje. Pamiętam, że mój szef czasami wrzucał do rachunku jakieś pierdółki typu pędzelek, nożyk itp. Jeżeli masz rachunki na jakiekolwiek narzędzia i materiały, to na dobrą sprawę to wszystko jest Twoje i powinno być Ci zwrócone - zapłaciłaś za to! Oczywiście pozostaje kwestia co jest zawarte w umowie i ewentualna jej interpretacja
I to na razie wszystko co przychodzi mi do głowy.
Bądź twarda, zdecydowana, bo prawdopodobnie ten naciągacz wykorzystuje Twoją indolencję i niewiedzę.
Aha. Jeżeli jeszcze nie zapłaciłaś, to odlicz chamowi za posiłki które im serwowaliście. Wiem, że to jest prymitywne, ale walcz z bydlakiem jego bronią. Tak właśnie postąpiła jedna pani u której robili moi koledzy. Tylko, że w tym wypadku było to odzwierciedleniem jej charakteru.
Sytuacja u Ciebie jest chyba podobna jak w kabarecie jakimś - nie pamiętam nazwy - ale Inwestor kupił farby do pomalowania mieszkania, których ilości miały wystarczyć na 3 mieszkania i dla niego już nie starczyło
A teraz troche dziwne pytanie> Widzialam jak pracowal malarz u Rodzicow. Nie zostawil ani plamki po sobie. Podobnie brygada zmieniajaca okna. Jak jest z budowlancami. Rozumiem ze nie da sie zostawic po sobie idealnego porzadku ale taki syf? musialam wyrzucic dwa dywany. Od nowa malowac pokoj. Nie wspomne ze na klatce zostawili taki brud ze musialam zaplacic sprzataczce za to ze codziennie po nich sprzatala. Wielu znajomych mowi mi ze tak nie powinno byc, podobnie jak z tymi posilkami (jednego dnia Mama nie mogla zrobic im jesc to wzieli od niej pieniadze) ale faktem jest ze nie znam tutejszych warunkow. Kanadyjskie realia sa nieco inne.
Poradzcie jeszcze szef tej brygady probuje na mnie wymusic jeszcze dodatkowo 500zl (Jak twierdzi "chlopaki ciezko pracowali, wiec cos sie im nalezy!!"- ja natomiast uwazam ze byli niegrzeczni, wykorzystywali sytuacje, nie wspomne o tym brudzie zostawianym codziennie, oraz o tym ze wrecz religijnie robili kilka przerw na papierosa-w ciagu godziny przynajmniej dwa-trzy razy). Chyba nie musze, jesli nie poczuwam sie do tego. On krzykiem probuje wywrzec na mnie presje!
Przyznaje sie Wam ze mam juz tego dosc i on chyba na to liczy, ze sie zmecze, oraz bedac z tym wszystkim sama (tylko ja przylecialam do Rodzicow).