Drugą opcją, jednak radykalniejszą i trudniejszą byłoby wprowadzenie JOW-ów najlepiej w wersji brytyjskiej, chociaż nad innymi wariantami też można się zastanowić Jednak z wiadomych powodów JOW-y to jest na jakiś czas spalony temat i można go chyba podjąć tylko po całkowitym obaleniu aktualnej partyjnej dyktatury. Każde przeyłowie lub porzekadła lub slogan biznesowy ma sens tylko w odpowiednim kontekście. Natomiast potarzany jak przez papugę, bez związku z kontekstem jest zwykłym bzdetem i pustosłowiem.
Na przykład propozycje rozwiązań są wtedy interesujące, gdy problem jest banalny lub jednoznacznie przez wszystkich rozpoznany i zdefiniowany.,Wtedy też mowa o problemie jest zbyteczna i jałowa. Ty natomiast stosujesz to porzekadło opacznie, by zamiatać problem pod dywan i blokować próby zdefiniowania room escape problemu. Każde rozwiązanie, które nie dotyczy dobrze rozpoznanego i zdefiniowanego problemu możesz od razu wrzucić do kibla i spuścić wodę. Po co te epitety, jesli nie rozumiesz o co mi chodzi? A moze nie chesz zrozumiec? Na temat ordynacji wyborczej w Polsce (i innych krajach) mozna dlugo (i nawet pozytecznie) dyskutowac. Ale na razie nie ma szansy aby w Polsce ja zmienic na lepsza. A jest nawet obawa, ze PiS ja zmienu jeszcze bardziej na swoja korzysc.
Ale wogole nie uwarzam, ze w tej sytuacji nic nie mozna zrobic. Po pierwsze trzeba wyborcom uswiadomic jak obecna ordynacja wyborcza dziala (d'Hondt). Dlaczego PiS majac jedyne 37% moze rzadzic wiekszoscia? To jest wlasnie wynikiem d'Hondt. A co wyborca moze na to praktycznie poradzic? Jezeli zrozumie jak dziala d'Hondt nie bedzie juz marnowal glosu na male partie. Czy ta strategia (ograniczania jednopartyjnej wladzy) moze byc skuteczna? Ja uwarzam, ze tak. Bo PiS dostal swoja wladze przekonujac (albo przekupujac) okolo1,7 miliona wyborcow (roznica do ostatnich wyborow).
Wiec celem na nastepne wybory powinno byc:
- zwiekszyc frekfencje wyborcza
- przekonac 1-2 milionow wyborcow by glosowali taktycznie (w sensie zapobiegania rzadow jednej parti).
System mieszany w Polsce to akurat bym najbardziej odradzał. Nie dlatego, że jest zły, w Niemczech on działa wzorowo. Raczej dlatego, że jest to system skomplikowany, które już w momencie wprowadzenia dojrzałych elit, pewnej samodyscypliny rozwiniętych instytucji oraz prawnej i organizacyjnej kultury lub też jak w przypadku powojennych Niemiec zewnętrznej przyzwoitki w postaci obcych wojsk okupacyjnych. Polska żadnych z tych walorów nie ma, więc podejrzewam, że z prób wprowadzenia takich systemów wyjdzie tylko potężny "burdel".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz